Archiwa tagu: humor

Płaska Ziemia i Xenu

Wydawać by się mogło, że XXI wiek zasługuje na miano wieku rozumu, wiedzy; że postęp w naukowym pojmowaniu świata i powszechny dostęp do edukacji powinien z łatwością wyplenić zabobony krzewiące się w społeczeństwie od niepamiętnych czasów. Pod pewnymi względami jest to prawda. Ot, choćby wychodząc na podwórko nie czuję smrodu kobiet palących się na stosie z nakazu wierzącej w czarownice kościelnej ciemnoty. Mogę też otwarcie, bez obaw, że i ja zostanę skazany na tenże stos lub tortury, pisać o swoim ateizmie. I to jest fajne. Niestety, są wśród nas osobnicy, którzy wykazują wiarę w rzeczy najbardziej niedorzeczne, stojące w jaskrawej sprzeczności nie tylko z aktualnym stanem wiedzy, ale i logiką.

Płaska Ziemia i Xenu (1)Są na przykład ludzie, którzy wierzą w to, że Ziemia jest płaska. Zrzesza ich Towarzystwo Płaskiej Ziemi. Jak według tychże oświeconych geniuszy wygląda nasza planeta? Otóż, postrzegają ją jako dysk, którego krawędzie tworzą wysokie na 50 metrów lodowce, co zapobiega wylewaniu się oceanu w przestrzeń kosmiczną. Grawitacja według nich nie istnieje; Ziemia jakimś cudem nieustannie unosi się w górę. Agencje kosmiczne, zamiast dokonywać rzeczywistej eksploracji kosmosu, trwonią rokrocznie dziesiątki miliardów dolarów z kieszeni podatników na preparowanie zdjęć i filmów przedstawiających kulę ziemską. Ich pracownicy po prostu siedzą sobie w swoich domach, i połowę czasu opierdalają się grając w pasjansa, a połowę dłubią w pikselach. W spisek zamieszani są wszyscy: rządy, media, rekiny globalnej finansjery z Wall Street, oraz oczywiście żydzi i masoni. Czemu prawda jest tak pieczołowicie ukrywana przed społeczeństwem? To dzieło szatana! Księciu ciemności nie na rękę jest, kiedy ludzie wierzą w to, że Ziemia jest majestatycznie unoszącym się w przestrzeni kosmicznej centrum wszechświata – czują się bowiem wtedy wyróżnieni na tle kosmosu przez samego Boga, czują z nim więź. Trzeba więc wmówić im, że są tylko kawałkiem obdarzonego przebłyskiem świadomości mięsa dryfującego w próżni na jednym z trylionów zlepków materii. Wtedy z rozkoszy życia zostaje im już tylko konsumpcja, a jeśli te potrzeby konsumenckie zaspokoić, można społeczeństwem dyrygować jak się podoba. Wkrótce zjawi się antychryst, który przejmie kontrolę nad tak ogłupioną ludzkością i doprowadzi ją do zguby duchowej. Proste? Proste!

Wszystko to jednak pikuś w porównaniu z pokładami wiary, które posiadają w sobiePłaska Ziemia i Xenu (3) wyznawcy kościoła scjentologicznego. O, ci, gdyby się sprężyli, mogliby przenosić siłą swej wiary góry. W czym pokładają ufność członkowie tej ciekawie brzmiącej organizacji? Na przykład w tym, że przed 75 milionami laty kosmiczny potwór o imieniu Xenu zapakował kilkuset miliardów mieszkańców obcej planety w pojazdy kosmiczne, a potem przetransportował ich na Ziemię. Tam zamroził swoich więźniów, rozmieścił mrożonki w pobliżu wulkanów, i rozpierdolił ich wszystkich w drobny mak przy pomocy bomb wodorowych. Grubo, ale to jeszcze nie koniec. Potem poddał ich thetany (byty duchowe) metafizycznemu praniu mózgu, zmuszając je do oglądania przez 36 dni trójwymiarowego filmu przedstawiającego przekłamany obraz rzeczywistości. Następnie thetany przeszły w ludzkie ciała. Ponieważ indoktrynacja której poddał ich Xenu wypaczyła ich zdolność dostrzegania prawdy, trzeba przywrócić im ją poprzez praktykowanie scjentologicznych technik samodoskonalenia umysłu i życia duchowego. Brzmi jak pieprzenie oszołoma? No jasne. Dość powiedzieć, że za stworzeniem tej religii stoi pisarz SF, L. Ron Hubbard.

Płaska Ziemia i Xenu (2)Aha, byłbym zapomniał: Xenu ponoć żyje dalej, ukryty pod nieznaną górą, pod którą więzi go wieczne pole siłowe. Tom Cruise, który jest członkiem kościoła scjentologicznego (należy do niego kilku znakomitych aktorów, żeby wymienić chociażby Nicole Kidman i Johna Travoltę) obawia się go jednak na tyle, że zbudował sobie luksusowy, podziemny schron. Dość niezwykłe, ale kto bogatemu zabroni!

***

Obrazki pochodzą ze stron z darmowymi grafikami: Pixabay i Wikimedia Commons.

Fraszki #3

01. – Niejeden biedny żuczek przez życie toczy/Jak kulkę łajna – ciężar obrączki
02. – Daj sobie czas, a to co było/W końcu się obróci w miłość
03. – Nie ma życia bez walki/Na spragnione pocałunku wargi
04. – Chciałyby być jak Wenus, lecz je/Podobnie jak Saturn – otacza pierścień
05. – Serce skradła, dupy dała/I to ma być uczciwa zamiana?
06. – Tak wysoko się nie unoś/Bo nie dosięgnie cię ma czułość
07. – Rozumieć miłość gdy się kocha/Po co komuś gdy ma górę – otchłań?
08. – Patrzę na twe stopy bose/Zdają się nadawać ci rangę boskiej
09. – Nie widziałem takiej przekory/Jak świat długi i szeroki
10. – Pozwoliłem ci wejść mi na głowę/I noszę cię dumnie – jak koronę
11. – Pocałunek bez miłości? Toż to przerost/Największy w świecie – formy nad treścią
12. – Miłość nie weźmie mnie żywcem do nieba/Nie, tak łatwo się jej nie dam
13. – Przez twe humory jak horrory/Nie ma między nami harmonii
14. – W wymówione słowo: kocham/Nieraz wpadłem niczym w otchłań
15. – Patrzę na twe ruchy frywolne/Kobiecość tonie w swym żywiole
16. – To nie miłość, jeśli niszczy/Duszę, zamiast dawać siły
17. – Jeśli dziewczyna jest za łatwa/Całą sprawę to załatwia
18. – Skamle niczym zbity pies/Ten kto z zimną suką jest
19. – Gdyby mu nie doprawiała rogów/Nic by jej tak nie ubodło
20. – Jeśli już trafisz na szmaty/Czyichś plam z niej nie wywabisz
21. – Jest kochana, sama nie kocha/Już to czyni z niej demona
22. – Śmiech, że sprawy miłości ważkie/Ująć da się w drobiazg – fraszkę
23. – Serce rozbiłaś mi na dwoje/Masz połowę na pamiątkę
24. – Orgazm twój miał być udany/A nie jakiś udawany
25. – Znam odpowiedź, czym jest miłość/Jedną wielką tajemnicą

Zabijając Muchy w Domu

”Mucha uderza skrzydłami do 33 razy na sekundę”.

Najgorzej jest nad ranem. Przyczepi się taka do człowieka odsypiającego zmęczenie i smutki, i nie da odpocząć. Namolnie siada na odsłoniętych kończynach, i harcuje po nich swoimi odnóżami, jakby ćwiczyła stepowanie. A człowiek leży i ogarnięty półsnem toczy ze sobą wewnętrzną walkę o każdy płoszący to plugastwo ruch, wiedząc, że zapłaci za niego cenę w postaci rozbudzenia i utraty tych kilku sekund błogości. Pacnie ręką i trafi – ubrudzi sobie dłoń, spudłuje – mucha odleci, i zaraz wróci na to samo miejsce. Wejść pod kołdrę – gorąco i duszno jak w szklarni. Wstanie, dobicie packi, upolowanie i utłuczenie paskudztwa jest opcją, która staje się dostępna dopiero po osiągnięciu szczytowego poziomu znerwicowania i – najczęściej – braku nadziei na dalszy sen.

”Codziennie przychodzi na świat populacja much liczniejsza od całej ludzkości”.

Często użerając się nad ranem z muchą wyobrażam sobie, jak łapię ją żywcem, przyczepiam plastrem do kowadła, a potem miażdżę młotem kowalskim. Że chwytam ją w słoik, wyjeżdżam na pustynię, po czym unicestwiam bombą wodorową o mocy 7 megaton trotylu. Imaginuję sobie również musze piekło – na przykład w formie bezkresnego morza gęstego, słodkiego syropu, w które wpadałyby wszystkie muchy świata zwabione jego słodyczą. Bzyczenie towarzyszące męczarniom centylionów tych stworzeń uwięzłych na amen byłoby dla moich uszu muzyką równie piękną, jak rechot żab lub cykanie świerszczy.

”Gatunek Musca domestica pojawił się ok. 200 milionów lat temu”.

Fascynujące – myślę sobie, podziwiając galaretowate wnętrzności wyjątkowo spasionego osobnika walające się po szybie okiennej, na której rozmemłałem go zamaszystym klepnięciem packi. 200 milionów lat utrudniacie życie mieszkańcom Ziemi, wy kurwy. Przeżyłyście wszystko – dinozaury, erupcje super wulkanów, kosmiczne kraksy, dwie wojny światowe, epidemie, epokę lodowcową – i jestem pewien, że gdy nadejdzie kres życia na błękitnej planecie, zdechniecie jako ostatnie. Dłużej przeżyją może tylko ekstremofile, a konkretnie żyjące wewnątrz skał endolity i zamieszkująca kominy hydrotermalne Oceanu Atlantyckiego Pyrolobus fumarii.

”Owad ten stwarza olbrzymie zagrożenie epidemiologiczne: badania dowiodły że na powierzchni swego ciała mucha może przenieść do 6 milionów, a w jelicie nawet czterokrotnie więcej – prawie 30 milionów mikroorganizmów – w tym powodujących tak groźne choroby jak dur brzuszny, paratyfus, dyzenteria, cholera, gruźlica, polio, salmonelloza – oraz stadia przetrwalnikowe pasożytów”.

Brud, kał, zgnilizna, padlina, smród – wszystko to jest ich żywiołem. Rodzą się w łajnie (w kilogramie świńskiego gnoju może rozwijać się nawet 15 tysięcy larw), roznoszą zarazki, choroby, syf. Kiedy myślę o tym, czuję bolesne ukłucie w górze żołądka i chce mi się rzygać. Dlatego chodzę po całym domu, tanecznym krokiem, nucąc sobie pod nosem, i dokonując na nich rzezi przy pomocy packi. Boże, sprawia mi to taką radość. Cała podłoga usłana jest owadzimi trupkami i trzeba mieć zwinność baletnicy, żeby przejść z jednego końca domu do drugiego i nie wdepnąć w choćby jednego. Gdzieniegdzie człapią niezdolne do lotu niedobitki, dopełniając mojej radości. A jutro… Jutro kupię lep i powieszę go na żyrandolu. Robactwo to nie będzie mi więcej dokuczać nad ranem, bo zbytnio zajęte będzie bezskutecznymi próbami wydostania się ze swojego kleistego piekła. O tak, lepy są skuteczne. Normalnie mucha nie siada. Muchahahahahaha!

***

Cytaty pochodzą z opracowania hasła ”Mucha Domowa” na Wikipedii.