Archiwa miesięczne: Grudzień 2018

Stephen King – ”Serca Atlantydów”

Stephen King - ''Serca Atlantydów'' (1)Są książki, których nie można nazwać inaczej, jak po prostu magicznymi – historie, które pochłaniają czytelnika całkowicie, sprawiają, że nie jest w stanie oderwać się od nich nawet na potrzeby zaspokojenia głodu i snu. Taką książką bez wątpienia jest zbiór opowieści Stephena Kinga pt. Serca Atlantydów.

Pierwsza historia (z uwagi na objętość można o niej mówić jako o mini-powieści) opowiada o nastolatku wplątanym przez podstarzałego sąsiada w paranormalną, kosmiczną awanturę. Pojawia się w niej też kilka postaci będących bohaterami następnych opowieści, przedstawiających ich już to wkraczających w dorosłość, już to dorosłych. Drugi utwór to okraszona masą humoru nowela obyczajowa osadzona w realiach miasteczka akademickiego. Trzeci i czwarty tekst to opowiadania, których bohaterami są weterani wojny w Wietnamie, piąty to opowiadanie zgrabnie scalające w jedną całość wszystkie poprzednie utwory.

Ponad połowa akcji książki dzieje się w latach 60. I 70. ubiegłego wieku. Dla USA był to czas wielkich przemian politycznych i społecznych; młode pokolenie, do którego należała przyszłość, wyrastała na twardym gruncie, wymagającym od niej wiele wysiłku niezależnie od tego, czy wybierała drogę dostosowania się, czy buntu. Bohaterowie Serc Atlantydów to – w większości i przez lwią część książki – ludzie młodzi, dopiero szukający swojego miejsca w świecie i w życiu. King z wirtuozerią opisuje ich poczynania oraz życie wewnętrzne – pragnienia, lęki, słabości i motywacje. Oczywiście, nie wszystkie dają się lubić (jak choćby hazardzista Ronnie, albo niezrównoważona emocjonalnie, chytra i perfidna matka Bobby’ego), ale wszystkie są na tyle wiarygodne, że zżycie się z nimi i przejęcie ich losami jest kwestią zaledwie odruchu.

Niezwykle istotnym motywem pojawiającym się we wszystkich opowieściach jest wojna w Wietnamie. King najpierw oddaje gęstą atmosferę buntu młodych ludzi wobec bezsensu przelewu krwi i ich zagrożenia poborem, by potem skupić się na wpływie, który ta akcja militarna wywarła zarówno na jednostkach, jak i całym pokoleniu. Dla bohaterów dwóch przedostatnich opowiadań Wietnam okazuje się piekłem na ziemi, z którego duchowo nie można wyrwać się inaczej, niż poprzez śmierć.

Efektem ubocznym lektury Serc Atlantydów jest refleksja czytelnika nad jego własną osobą i życiem – rozziewem pomiędzy tym, kim był, a kim się stał, nad straconymi szansami, niespełnionymi marzeniami, stopniem w jakim urzeczywistnił własny potencjał, podstępnym w swej pozornej powolności upływem czasu, nieuchronnym rozstajem dróg, do którego prędzej czy później zmierza każda przyjaźń z czasów dzieciństwa.

Serca Atlantydów z pewnością nie wywołają u czytelnika niepokoju i wstrząsu, za którego większość fanów Kinga sięga po jego twórczość – tym razem mamy do czynienia z literaturą nostalgiczną i refleksyjną. Owszem, i tutaj pojawia się trochę pełnokrwistej makabry (we wspomnieniach weteranów wojennych dotkniętych zespołem stresu pourazowego), jak i wątki fantastyczne (stali czytelnicy dostrzegą nawiązania chociażby do cyklu Mroczna Wieża i powieści Buick 8) ale mają one zdecydowanie drugoplanowe znaczenie. I dobrze, bo świat zaczarowany przemijaniem okazuje się na tyle magiczny, że nie wymaga koloryzowania go wątkami paranormalnymi.

Czego zabrakło, żeby wystawić książce najwyższą notę? Obszernej historii rozgrywającej się w samym sercu zielonego piekła Wietnamskiej wojny. Owszem, opowiadania których bohaterami są weterani wojenni wnoszą do książki dużo cennej treści, jednak pozostawiają po sobie silny niedosyt.

Serca Atlantydów to lektura warta każdej poświęconej jej sekundy (i grosza). To niezwykle sprawnie napisane, nostalgiczne historie, do których będziecie wracać z przyjemnością.

Ocena: 9/10 (wybitna).

***

Okładka: Prószyński i S-ka.

Vladimir Nabokov – ”Pamięci, Przemów. Autobiografia Raz Jeszcze”

Vladimir Nabokov - ''Pamięci, Przemów. Autobiografia Raz Jeszcze'' (1)Vladimir Nabokov jest jednym z moich ulubionych pisarzy. Fascynuje mnie jego literackie hochsztaplerstwo, kunsztowny styl, umiejętność tworzenia diabolicznych postaci. Ciekawość tego, jakim człowiekiem prywatnie był ten wybitny twórca – jaką posiadał osobowość, jaki prowadził tryb życia, co ukształtowało go jako pisarza – towarzyszyła mi już od przeczytania pierwszej jego książki (słynnej Lolity). Nim dowiedziałem się o tym, że napisał autobiografię, pochłonąłem połowę jego książek. Zakupiłem ją niezwłocznie, mając nadzieję poznać wirtuoza słowa od strony prywatnej.

Książka obejmuje pierwszych czterdzieści lat życia Autora – a więc spędzone w Rosji czasy młodości oraz Niemiecką emigrację. Mimo tak dużej rozpiętości czasowej, stanowi przede wszystkim nostalgiczną opowieść o rajskiej krainie dzieciństwa – błogim, na zawsze utraconym świecie, za którego granicami rozciąga się (niczym za bramą Biblijnego Edenu) padół łez, poniewierki i ciężkiej pracy. Nabokov nie popada jednak ani w płaczliwy sentymentalizm, ani w suchą i chłodną faktografię; wspina się na wyżyny swoich literackich możliwości, tworząc jedyną w swoim rodzaju autobiograficzną prozę poetycką.

Przyznam, że jestem dość mocno rozczarowany niewielką ilością wspomnień autora związanych z jego pisarstwem. Spodziewałem się przeczytać o tym, jak pracował nad książkami, jak kształtował się jego gust czytelniczy, jak radził sobie ze swym niedostatecznie docenianym przecież (i niedostatecznie opłacanym) talentem. Choć jeszcze przed ukończeniem czterdziestego roku życia Nabokov zdążył spłodzić aż 8 powieści, dopóki na światło dzienne nie wyszła skandaliczna Lolita, znany był stosunkowo niewielkiej rzeszy odbiorców, a na życie zarabiać musiał pracą wykładowcy; widmo dostąpienia zaszczytu bycia odkrytym przez masowego czytelnika dopiero po śmierci, z roku na rok coraz bardziej roztaczało nad nim swój ponury urok. Czy pisarz nie dostrzegał go, czy też po prostu najzwyczajniej w świecie nie zawracał sobie nim głowy? W jego autobiografii brak odpowiedzi na to pytanie.

Czytelnicy Nabokova dobrze wiedzą o jego dwóch wielkich pozaliterackich pasjach: motylach, i szachach. Pisarz łowił i kolekcjonował motyle od najmłodszych lat, pisał również specjalistyczne artykuły do czasopism lepidopterologicznych, pracował w instytucie zoologicznym, zaś na starość przekazał kilku muzeom prywatne kolekcje łuskoskrzydłych zawierające kilka tysięcy okazów. Jako szachista zajmował się układaniem finezyjnych zadań szachowych do magazynów specjalistycznych. Jakiej to luki Nabokov nie był w stanie wypełnić w swoim życiu pisaniem wybitnej prozy? Czego dokładnie poszukiwał w tak osobliwych zajęciach? Pisarz udziela na te pytania absolutnie olśniewających w swej poetyckości odpowiedzi.

Nabokov planował napisanie drugiej części autobiografii, dotyczącej jego życia w Ameryce. Wielka szkoda, że projekt ten nie doczekał się realizacji – to właśnie tam jego kariera rozkwitła na dobre, pozwalając mu na utrzymywanie się wyłącznie z pisania książek. Książka taka mogłaby rzucić dodatkowe światło na najwspanialsze powieści, które napisał – a napisał je właśnie w języku angielskim. Na szczęście znajomość życiorysu Nabokova również w pewnej mierze pomaga lepiej zorientować się w jego dorobku literackim – na przykład pewne szczególnie często pojawiające się w nim motywy, jak chociażby bohater-emigrant.

Wartość autobiografii Nabokova nie zamyka się w tym, co zdradza na temat jego życia prywatnego – to przede wszystkim literatura wspaniała sama w sobie, i druga (zaraz po Lolicie) najlepsza pod względem stylistycznym książka tego pisarza w ogóle – dzieło godne perypetii życiowych jednego z najtęższych umysłów XX wiecznej literatury.

Ocena: 9/10 (wybitna)

***

Okładka: Muza S.A.