Roland Schulz – ”Jak Umieramy. Co Powinniśmy Wiedzieć o Śmierci”

Roland Schulz – ''Jak umieramy. Co Powinniśmy Wiedzieć o Śmierci''Wszyscy umrzemy. Nasze organy przestaną działać, zgaśnie świadomość, ciało zostanie zutylizowane, a bliscy będą musieli zmagać się z poczuciem straty. Gdy odejdą również oni, świat całkowicie zapomni o naszym istnieniu. Na co dzień robimy, co tylko możemy, żeby wyprzeć ten przykry fakt ze swojej świadomości, ale taka właśnie jest prawda: nasze życie i istnienie są patykiem na wodzie (i to mętnej) pisane. Fakt ten wydaje nam się równie straszny, co sama śmierć, ale czy nie jest tak, że to, co bierzemy za lęk przed śmiercią, jest w znacznej części strachem przed… strachem? Roland Schulz zaprasza nas do wzięcia udziału w niezwykłej emocjonalnej i intelektualnej przygodzie: konfrontacji z własną śmiertelnością.

Książka Schulza podzielona jest na trzy części. Pierwsza z nich opisuje proces umierania, druga to, co dzieje się z ciałem ludzkim po śmierci, trzecia – żałobę. Autor zastosował niezwykłą sztuczkę narracyjną, polegającą na zwracaniu się wprost do czytelnika. To czytelnik dowiaduje się o toczącej go śmiertelnej chorobie, to on umiera – teraz, w momencie lektury – to jego ciało zostaje poddane obróbce w bezlitosnej maszynerii biurokratycznej oraz pochówkowi, i to jego odejście opłakują bliscy. Ten chytry zabieg sprawia, że tę trudną już z uwagi na sam temat książkę odbiera się w sposób intymny i jeszcze bardziej dosadny.

Lektura pierwszego rozdziału jest niezwykle przygnębiająca. Opisuje doświadczenia osoby świadomie żegnającej się ze światem oraz zmiany, jakie następują w jej rzeczywistości. Dominującym uczuciem w życiu umierającego jest strach – strach przed tym, co po śmierci, strach o to, co stanie się z jego bliskimi, gdy jego samego już zabraknie, strach przed bólem. Konający czuje także żal z powodu popełnionych błędów i niezrealizowanych pragnień oraz wstyd spowodowany brakiem samodzielności. Świat chorego terminalnie kurczy się coraz bardziej w miarę, jak opada z sił, a jego postępujące umieranie stwarza problemy w kontaktach z innymi ludźmi – nawet tymi najbliższymi, przy czym najczęściej jest to bariera czysto psychologiczna, ze strony umierającego związana z niemożnością opowiedzenia o swoich przeżyciach, a ze strony innych – spowodowana trudnością w zrozumieniu ich. Śmiertelnie chory człowiek zmierza nie tylko do kresu swego życia, ale także równie przerażającej samotności.

Największa część książki opowiada o tym, co dzieje się z ciałem ludzkim od momentu, gdy ustają w nim procesy życiowe. Autor prowadzi nas jak za rękę (trupią, zimną rękę) przez kolejne etapy wiodące nas od miejsca naszego zgonu na cmentarz. W cywilizowanym kraju czas i przestrzeń dzielące człowieka martwego od pochówku naszpikowane są biurokracją – śmierć musi zostać potwierdzona przez kolejne instancje, nadające legalności następnym działaniom prowadzącym ciało na cmentarz. Autor skłania nas do przygotowania się do swej śmierci od strony formalnej – spisania testamentu i rozporządzenia dotyczącego preferowanej (albo wymaganej) formy pogrzebu. Zabrakło mi w tym rozdziale głębszej refleksji nad swoistością trupa. Nie wiadomo bowiem, czy to nadal ktoś, czy też już coś? Jak to możliwe, że ludzie przyznają mu godność – często większą, niż okazywano zmarłemu za jego życia?

Ostatni rozdział dotyczy żałoby, którą noszą po nas nasi bliscy. Dowiadujemy się o tym, jak nasz zgon wywraca życie rodziny i przyjaciół do góry nogami oraz jak stopniowo uczą się żyć na nowo – już bez nas. To również opis naszego ostatecznego unicestwienia, które następuje wraz ze śmiercią tych, którzy znali nas za życia lub chociażby z opowieści, likwidacją naszego grobu oraz zniszczeniem dokumentacji przechowywanej przez organa biurokratyczne. Świadomość tego, że prędzej czy później wszyscy zostaniemy zapomniani (chyba, że zapiszemy się złotymi zgłoskami w historii ludzkości jakimś istotnym dokonaniem), wydaje się równie dojmująca jak ta, że dobiegnie końca nasze biologiczne życie.

Jak właściwie wygląda od strony fizjologicznej – przebiegający w sposób naturalny – proces odchodzenia z tego świata?… W pełni świadome umieranie jest udziałem nielicznych; zdecydowana większość z nas odejdzie po cichu, w stanie nieprzytomności. Ludzie gasną powoli – z dnia na dzień śpią coraz więcej i więcej, aż w końcu zapadają w stan przypominający śpiączkę, i za którymś razem po prostu nie biorą kolejnego wdechu. Konfrontacja z faktami okazuje się więc mniej bolesna niż mgliste wizje, podsuwane przez rozgorączkowaną wyobraźnię. Mówiąc inaczej: umieranie jest straszne przede wszystkim z uwagi na fakt, że jest nieodwracalne – ale jest o wiele straszniejsze, kiedy otacza się je milczeniem. Książka Ronalda Schulza przerywa to milczenie głosem zdecydowanym i nieustępliwym, ale i melodyjnym oraz pełnym czułości, dzięki czemu aż chce się słuchać słów prawdy, które przemyca. Wszystkim nam powinno zależeć na dobrej śmierci; żeby jej doświadczyć, musimy zaakceptować ją na tyle, na ile to tylko możliwe, przestać spychać ją w mroczną otchłań, gdzie dziczeje niczym pies, który prędzej czy później – często zupełnie nieoczekiwanie – wydostanie się ze swego więzienia, by rzucić się nam do gardła.

Autor, choć podchodzi do tematu w sposób metodyczny i naukowy, kilkukrotnie podkreśla fakt, że śmierć stanowi swego rodzaju misterium. Najwspanialszą rzeczą, jaką możemy zaoferować odchodzącemu, jest współuczestnictwo w jego umieraniu. Podchodząc do tego z otwartym umysłem i sercem na dłoni, zyskamy również my sami – to wielka lekcja praktyczna oswajania się ze śmiercią. Książka Rolanda Schulza pomoże ludziom, których bliski umiera, zrozumieć na tyle, na ile to możliwe, jego wewnętrzną rzeczywistość – a co za tym idzie, towarzyszyć mu na tym ostatnim odcinku drogi, ulżyć mu w samotności i odprowadzić go do miejsca rozstania, w które będzie musiał wkroczyć sam.

Ocena: 9/10 (wybitna)

***

Okładka: Muza

1 komentarz do “Roland Schulz – ”Jak Umieramy. Co Powinniśmy Wiedzieć o Śmierci”

  1. Seeker

    Brzmi niesamowicie! Od razu zabieram sie za poszukiwanie egzemplarza dostepnego w UK 🙂

    Aczkolwiek nie zgodze sie, ze pamiec o nas umiera wraz ze ze smiercia tych, ktorzy nas jeszcze pamietaja. Niektorzy daza do tego, zeby o nich nie zapomniano, a Ty jestes przykladem na to, ze sie da – Twoja ksiazka zostanie ze swiatem na zawsze, pozostawiles po sobie slad 🙂

    P.S. Obraziles sie na mnie za cos?

    Polubione przez 1 osoba

    Odpowiedz

Dodaj komentarz