W reportażach telewizyjnych każdego dnia informuje się nas o morderstwach, gwałtach, korupcji, wypadkach i katastrofach komunikacyjnych, wojnach, samobójstwach, kataklizmach naturalnych, narkotykach, terroryzmie, epidemiach. Oglądając wiadomości można dojść do wniosku, że właściwie na świecie nie ma nic poza tym. Jest to oczywiście błąd – dzieją się również rzeczy dobre i warte uwagi; najwyraźniej szefowie stacji telewizyjnych wychodzą z założenia, iż człowiek nie ma na nie czasu, bo woli dla własnego bezpieczeństwa wiedzieć, co ludzkości wymyka się spod kontroli. Kiedy już zaś się tego dowie, umiera z przerażenia i stwierdza, że zamiast włączać telewizor, lepiej było obejrzeć kilka minut filmików ze śmiesznymi kotami na YouTube.Pusta, makabryczna fascynacja śmiercią, paląca potrzeba konfrontacji z przeciwieństwem życia, ciekawość tego, jak umiera człowiek i jak śmierć odmienia ciało – wszystkie te czynniki sprawiają, że człowiekowi, mimo przerażenia śmiercią i brutalnością świata, ciężko jest się oprzeć przed przyjrzeniem się im; że przechodząc obok miejsca śmiertelnego wypadku obrzuca się trupa choć jednym ukradkowym spojrzeniem – spojrzeniem wystraszonego dziecka oglądającego horror przez szpary pomiędzy palcami przyciśniętej do oczu dłoni. Czy powinniśmy się tego wstydzić?
Gdy miałem jakieś dwadzieścia lat, ciekawość śmierci dwukrotnie zaprowadziła mnie na miejsce śmiertelnego wypadku. Raz był to mężczyzna który wpadł pod TIR-a, drugi raz – drobny pijaczyna potrącony przez auto osobowe. W drugim przypadku znalazłem się jakieś cztery metry od nakrytego czarnym foliowym workiem trupa; pamiętam, jak wpatrywałem się w niego usiłując pojąć jakoś to, co się wydarzyło, ale czułem tylko pustkę. Było zupełnie tak, jakbym patrzył w jakąś czeluść usiłując dostrzec czającego się w niej potwora, ale widział tylko nieprzeniknioną, sprawiającą wrażenie dwuwymiarowej czerń. Wstyd przyznać, ale spodziewałem się niezdrowej ekscytacji, i byłem z tego powodu zawiedziony.
W latach 90, pod redakcją Małgorzaty Daniszewskiej, żony Jerzego Urbana, wychodził w Polsce miesięcznik Zły (Bez przebaczenia). Było to czasopismo ukazujące w sposób bezkompromisowy prawdę o najczarniejszych stronach życia. Publikowano w nim drastyczne zdjęcia m. in. z miejsc zabójstw, wypadków i morderstw (materiały te były zdobywane nielegalnie, np. na wskutek kradzieży z policyjnych kartotek), oraz artykuły opisujące ludzkie tragedie. Mimo popularności tytułu, na wskutek nagonki społecznej i nacisków politycznych, główny dystrybutor magazynu zerwał umowę z jego Wydawcą, i projekt zakończył swe ponure życie na 26 numerze. Swego czasu wszedłem w posiadanie 25 z nich i przeczytałem je (z dużym zainteresowaniem oraz zachwytem nad poziomem publikacji) od deski do deski.
Dziś nie ma już potrzeby istnienia na rynku pisma takiego jak właśnie Zły – rolę medium pozbawionego wszelkiej cenzury pełni bowiem Internet. Istnieje wiele cieszących się dużą popularnością witryn, na których obejrzeć można zupełnie za darmo zdjęcia i filmy (najczęściej wykonane telefonami komórkowymi przez przypadkowych gapiów) przedstawiające wszystkie możliwe tragedie ludzkie. Są tam samobójcy skaczący z okien na bruk, ludzie starci przez koła ciężarówek na przecier, pourywane kończyny, ciągnące się całymi metrami jelita, różowe mózgi wyrzucone w całości z pękniętych czaszek, ludzie ćwiartowani żywcem za pomocą maczet. Największym zainteresowaniem cieszą się jednak filmy z egzekucji przeprowadzanych przez ISIS. Są to filmiki w jakości HD, w dodatku zmontowane w sposób bardzo profesjonalny. Ludzie są na nich paleni żywcem, topieni w klatkach, rozstrzeliwani jak sito, dekapitowani przy użyciu noża lub miecza, wysadzani w powietrze. Oglądając takie materiały można odnieść wrażenie, że śmierć w świecie rzeczywistym jest nie tylko przerażająca; wizualnie bywa też bardziej groteskowa, niż makabra rodem z horrorów klasy C.
Swego czasu przechodziłem silną fascynację takimi makabrycznymi treściami. Raz na jakiś czas potrzebowałem poczuć, że za słowami ”dwadzieścia osób nie żyje, a sto zostało rannych” stoi coś więcej niż kilka miligram tuszu na białym jak śnieg papierze: że jest tam ludzka mozaika rozsypana na brudnym bruku. Wydawało mi się (i wydaje mi się tak nadal), że jest coś nieludzkiego w sprowadzaniu tylu a tylu nieszczęsnych istnień ludzkich do abstrakcyjnych liczb – że w ten sposób odczłowiecza się je, odbiera im się godność. Chciałem też wiedzieć, jak naprawdę wygląda świat, na którym przyszło mi żyć, jak dokładnie wyglądają zło i śmierć, które przecież są tak wszechobecne i nieuniknione.
Nie chciałbym jednak usprawiedliwiać się bardziej, niż wypada. Istnieją również pobudki dużo mniej szlachetne, dla których raz na jakiś czas nurzałem się w cudzej krwi: była we mnie mroczna fascynacja tkwiącym w człowieku złem – tym, skąd się bierze, jak działa, co je potęguje. Sen z powiek spędzało mi pytanie o to, jak to możliwe, że ktoś ogłusza i gwałci kobietę, a potem zostawia ją na mrozie na pewną śmierć dla odrobiny lubieżnej przyjemności; co dzieje się w psychice osoby, która decyduje się zamordować drugiego człowieka tylko dla sprawdzenia, jak to jest (o tym przecież traktuje piosenka Myslovitz pt. To nie był film!), albo dla dwudziestu złotych, które ledwo starczą na piwo i karton papierosów. Wstyd też przyznać, ale konfrontacja z cudzą tragedią sprawiała, że bardziej doceniałem swoje zdrowie i życie.
Świat jest przerażającym miejscem. Przyglądanie mu się z bliska może człowieka zdeprawować, doprowadzić go do załamania nerwowego, zobojętnić na zło i cierpienie, albo wręcz przeciwnie: uwrażliwić go na nie. Dziś wiem, że moment śmierci jest dla każdego człowieka najintymniejszą chwilą w jego życiu, a robienie z tego widowiska jest pogwałceniem jego prywatności możliwie największym. Jedną z ostatnich rzeczy, jakie bym sobie życzył, byłoby, by do sieci trafił film na którym konam ja bądź ktoś z bliskich mi osób. Ta świadomość wystarczy mi w pełni, by nie uznawać już żadnego powodu za usprawiedliwiający oglądanie nagrań przedstawiających śmierć człowieka.
***
Zdjęcia:
1. – Fotografia została wykonana przez Richarda Drewa i nosi tytuł The Falling Man. Przedstawia mężczyznę, który podczas ataku terrorystycznego na WTC z 11 września 2001 roku zdecydował się na skok z okna. Zdjęcie ukazało się po raz pierwszy dzień później na łamach New York Timesa, budząc skrajne reakcje czytelników.
2. – Zdjęcie przedstawia 23 letnią kobietę, Evelyn McHale, w cztery minuty po samobójczym skoku z 86 piętra Empire State Buliding. Samobójczyni wygląda na niej niezwykle spokojnie, jakby zapadła w drzemkę. Fotografia ukazała się na okładce magazynu Life, i z czasem zyskała status ikony. Jej autorem jest Robert Wiles.