Edward Stachura – ”Dzienniki. Zeszyty Podróżne 1”

Edward Stachura - ''Dzienniki. Zeszyty Podróżne 1''Chciałbym móc napisać, że Edward Stachura to pisarz, którego nikomu przedstawiać nie trzeba; tak jednak niestety nie jest. W ciągu życia otoczony swego rodzaju kultem i legendą (wzmożonymi po jego śmierci), może nie popadł jeszcze w zapomnienie, ale młodsze grono czytelników zdaje się o jego istnieniu nie mieć pojęcia. A szkoda, bo twórczość Stachury to zjawisko unikatowe z uwagi na jej szczerość, życiowość, i przedstawione z niej zmaganie człowieka wrażliwego z brutalnym światem. Po kilkudziesięciu latach od śmierci pisarza i poety Wydawnictwo Iskry podjęło się opracowania jego dzienników, rzucających nowe światło na jego osobę, życie, i tragiczny koniec.

Stachura niemal nieustannie przebywał w ruchu, jego życie było jedną wielką podróżą. W dziennikach roi się od opisów miejsc i bystrych obserwacji zwyczajów ich mieszkańców. Często pisarz przytacza też ciekawostki historyczne i dialogi, które miał okazję podsłuchać bądź prowadzić z przypadkowo spotkanymi osobami. Niestety, większość z tych spostrzeżeń została zanotowana w sposób bardzo lakoniczny, więc choć podczas ich czytania zawsze czuć klimat bycia w drodze, znacznie trudniej jest z załapaniem nastroju samych miejsc (choć i tutaj są wyjątki, np. wrażenia z podróży do Meksyku). Z wielkim zadowoleniem odnalazłem w książce zapiski, które Stachura prowadził niecałe 10 kilometrów od miejsca mojego zamieszkania, w rejonach dobrze mi znanych. Wierzę, że podobne odniesienia znajdzie wielu z was.

Dużą rolę w zapiskach Stachury odgrywa jego nieszczęśliwa miłość – żona Zyta, z którą rozszedł się po dziesięciu latach małżeństwa. Niestety, zapiski jej dotyczące skupiają się głównie na samym bólu wynikającym z tego rozstania, i tylko domyślać można się, co do niego doprowadziło. Nie należy jednak raczej dopatrywać się w tym tajemniczości samego Stachury – najintymniejsze zapiski zostały pominięte w druku celowo, z uwagi na to, że godziłyby w prywatność wciąż jeszcze żyjących osób. Mimo zrozumienia dla tego faktu, nie mogę pozostawić tego bez znaczenia dla oceny końcowej.

Innym bardzo istotnym motywem zapisków Stachury jest śmierć. Pisarz zmagał się z przygnębieniem i myślami samobójczymi bardzo często, i chwilami bierze chęć by pokusić się o stwierdzenie, że chorował psychicznie już w tym okresie, i że zdiagnozowanie i leczenie choroby zapewne oszczędziłoby mu masy cierpień, a kto wie: może nawet ocaliłoby mu życie. Krzywdzące byłoby jednak traktowanie twórczość Stachury wyłącznie jako rezultat samodzielnego zmagania z depresją: był on przede wszystkim człowiekiem niebywale wrażliwym, który poza wewnętrznym bólem (dość przez niego uwznioślanym) nawet w rzeczach najbłahszych dostrzegał druzgocące piękno, na które inni ludzie w większości pozostają ślepi.

Stachura kompletnie pomija w swoich zapiskach tematy polityczne. To intrygujące – tym bardziej, że żył w czasach bardzo interesujących – i niektórzy czytelnicy maja mu to za złe, dla mnie jednak niezwykłość ta wychodzi jego twórczości na korzyść. Dzienniki przedstawiają losy człowieka, który z jednej strony lgnie do ludzi, ale z drugiej – jest outsiderem i żyje na uboczu realiów własnymi, nieodgadnionymi dla nich sprawami.

Ale ”Dziennikom…” daleko do typowej diarystyki; Stachura traktował je także jako notatniki i organizery. Są w nich więc również kreatywne notatki do prozy, spisy spraw do załatwienia, listy przychodów i długów, ćwiczenia literackie (w tym poetyckie), cytaty, itd. Jest też w dziennikach trochę niezwykle trafnych przemyśleń dotyczących ludzi i życia. To właśnie one stanowią w moim odczuciu swego rodzaju perełki.

Ciekawym dopełnieniem zapisków są czarno-białe fotografie pisarza oraz jego rękopisów. Jest ich całkiem sporo i świetnie wprowadzają w ich klimat. Ten drugi rodzaj zdjęć daje również pojęcie na temat specyfiki zapisków Stachury, a zatem i pracy, jaką musiał wykonać przygotowując je do druku ich edytor, Dariusz Pachocki. Choć budzi ona mój podziw, nie sposób nie zauważyć, że Pachocki nie ustrzegł się pewnych dość poważnych błędów. I tak na przykład błędnie ponumerowano niektóre przypisy, nie przetłumaczono pewnych obcojęzycznych fragmentów, nie wyjaśniono wielu odniesień pisarza do swoich utworów.

”Dzienniki…” to książka przeznaczona dla fanów Stachury. Raczej nie bronią się jako samodzielna literatura (pomijając pewne fragmenty), ale w sposób interesujący dopełniają całość twórczości pisarza, i, oczywiście, ujawniają sposób, w jaki funkcjonował na co dzień: gdzie i po co bywał, z kim i czemu się spotykał, co myślał i czuł, a także dokąd zmierzał. Dla mnie, jako wielbiciela Stachury, to prawdziwe literackie wydarzenie. Szkoda tylko, że w wersji okrojonej…

Ocena: 6/10 (dobra).

***

Okładka: Wydawnictwo Iskry.

2 komentarze do “Edward Stachura – ”Dzienniki. Zeszyty Podróżne 1”

  1. stanislawgorny

    Jeśli chodzi o Stachurę,to całości jego twórczości nie znam,tu przyznaję się bez bicia,ale znam kilka jego mądrych i wartościowych cytatów,jak choćby ten: „Ludzi coraz więcej a człowieka coraz mniej”… Na pewno warto z niego czerpać.

    Polubione przez 1 osoba

    Odpowiedz
  2. jestembardzoglodna

    Dla mnie „Dzienniki. Zeszyty podróżne” są na swój sposób wyjątkowe. Bardzo możliwe, że Stachura pisał je trochę „pod publikę”, ale mimo tego, są bardzo intymne i prywatne. Polecam też „Listy do Danuty Pawłowskiej”. 🙂

    Polubione przez 1 osoba

    Odpowiedz

Dodaj komentarz